Aronofsky kradnie bazę
Wprawdzie „Złodziej z przypadku” często jest porównywany z twórczością Guya Ritchiego czy braci Safdie, to w większym stopniu jest hołdem dla lat 80., kina z nurtu tzw. ucieczek w noc.
Jest rok 1998. Hank Thompson (naładowany adrenaliną Austin Butler) pracuje w obskurnym barze gdzieś na Lower East Side, jednej z najstarszych części Nowego Jorku, słynącej m.in. z tego, że to właśnie tu, począwszy od lat 70. XIX wieku, osiedlali się żydowscy imigranci. Chłopakowi wróżono niegdyś wielką karierę baseballową, ale jego ambitne plany – a także plany mieszkającej na Zachodnim Wybrzeżu matki, do której codziennie dzwoni, by pogadać o poczynaniach San Francisco Giants – pokrzyżowała poważna i śniąca mu się po nocach kontuzja. Pewnie już dawno skończyłby w rynsztoku, zwłaszcza że za kołnierz nie wylewa, gdyby nie Yvonne (Zoë Kravitz), ratowniczka medyczna, z którą łączy go więź nie tylko erotyczna, ale i emocjonalna.
Życie Hanka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
