We Włoszech auto elektryczne jest już tańsze od roweru
Państwowe dotacje do zakupu elektrycznych samochodów nie wystarczają do rozpędzenia sprzedaży. Na większości rynków UE popyt hamują wysokie ceny aut na prąd oraz zbyt słaba infrastruktura ładowania.
Rozkręca się karuzela zmian wokół państwowych dopłat dla kupujących elektryczne samochody, zwłaszcza poza granicami Polski. Z początkiem października rynek elektryków w Stanach Zjednoczonych dostał się pod zimny prysznic, bo wstrzymano rządowy program wsparcia zakupu e-aut. Z kolei we Włoszech, gdzie amatorów elektryków trzeba szukać ze świecą, kurek z dotacjami mocno odkręcono, by ich zachęcić: od środy samochód na baterie można tam kupić za cenę dobrej klasy roweru.
Tymczasem na polskim podwórku też się dzieje, choć ruch w interesie jest nieporównanie mniejszy. Krąg uprawnionych do dotacji, do tej pory ograniczony przede wszystkim do osób fizycznych i prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, poszerzono o organizacje pozarządowe, szkoły, instytucje medyczne czy placówki opiekuńcze. Ale nadal brakuje w nim kluczowej grupy, która kupiłaby najwięcej elektryków, czyli firm.
Elektryczna Dacia za 3,9 tys. euro
Na razie niełatwo znaleźć elektryka tańszego niż we Włoszech. Rzecz jasna nie chodzi o Teslę, lecz małe auta. Produkowane gdzie? Oczywiście w Chinach. Leapmotor T03 chińskiej marki należącej do koncernu Stellantis oraz Dacia Spring, znajdująca się w portfolio pojazdów Grupy Renault, mają ceny porównywalne do jednośladów. Dzięki dopłatom T03...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
