Śląsk jak Ameryka
Śląsk jak Ameryka
FOT. (C) PAP/CAF
DANUTA LUBINA-CIPIŃSKA: - Gdy Śląsk wrócił do Macierzy, wielu pochodzących ze Śląska, jak Gustaw Morcinek lub związanych przez pewien czas z tym regionem, jak Jan Kasprowicz, głosiło we Lwowie prelekcje na ten temat. Czy echa tych wystąpień żyły w pana rodzinnym domu?
WOJCIECH KILAR: - Prawdę mówiąc nie bardzo pamiętam, wydaje mi się, że nie. Choć z drugiej strony przecież nie przypadkiem dostały się w moje ręce książki Gustawa Morcinka. To było jeszcze przed wybuchem wojny, miałem sześć lat i zaczytywałem się w Morcinku. Książki te towarzyszyły mi i wówczas, gdy z matką wyjechałem do Krosna po ucieczce ze Lwowa przed bolszewikami. Ogromnie mi się ta lektura podobała - choć co prawda dziś uznawana jest za poczciwą, ale powierzchowną, nie dającą prawdziwego obrazu Śląska. Komuś może się wydać, że przyznawanie się do czytania Morcinka świadczy o nie najlepszym smaku, ale dla mnie ten Śląsk Morcinkowski był niesłychanie fascynujący.
Co pociągało pana w tej literaturze?
To była seria niezbyt dużych, bardzo pięknie wydanych książeczek, w kremowej oprawie, z kolorowym rysuneczkiem na okładce. Na jednym z nich były jakieś kominy i fragment budynku, który dziś wiem, że nazywa się familokiem. Może dlatego, że ten rysunek był kolorowy, Śląska nie widziałem czarnym....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta