Zwięrzęca radość pisania
Zwierzęca radość pisania
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Pańska najnowsza książka "Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej)" wzbudziła gorącą polemikę, zachwyty i wzburzenie. Bronisław Maj w swoim felietonie nazwał pana Edkiem literatury polskiej. Co pan o tym sądzi?
ANDRZEJ STASIUK: Z ludźmi piszącymi jest tak jak z resztą społeczeństwa. Są wśród nich ludzie z poczuciem humoru i inteligentni. Ale są i tacy, którzy nie mają poczucia humoru i nie są inteligentni. Taka choroba ich czasami dopada. Nie wiem, co powiedzieć.
A może ta sprawa ma podtekst prywatny. Znają się panowie?
Znamy się tyle, o ile. "Cześć, cześć, do widzenia". Tak naprawdę spotkaliśmy się raz i to na krótko. Bronisław Maj wspominał, że grał w rockowej kapeli.
Nazwać inteligenta Edkiem to najgorszy z możliwych epitetów. To znaczy nazwać go oberchamem. Taki jest bohater Mrożka.
Nie jestem inteligentem. Jestem artystą. Cała sprawa to dziwna historia z pogranicza nauk medycznych.
Biorąc udział w polemice wokół "Wilczego notesu" Mariusza Wilka - zaatakowanego gwałtownie przez Jerzego Pilcha - bronił pan prawa do krytyki. Napisał pan, że jeżeli pisarz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
