Pan na Czukotce
Z okazji inauguracji nowego gubernatora Czukockiego Okręgu Autonomicznego Dom Kultury w Anadyrze wypełniony jest do ostatniego miejsca. Stojąc na scenie wśród grupki miejscowych notabli, na chwilę przed złożeniem przysięgi, zwycięzca wyborów, moskiewski miliarder Roman Abramowicz czuje się nieswojo
Karol Wrubel
Zdjęcia Witold Krassowski
WSPÓłPRACOWNICY GUBERNATORA MÓWIĄ, że ich szef wyjątkowo nie lubi, kiedy wpatrują się w niego setki widzów i trzeba przemawiać publicznie.
PIERWSZY MILION
Miał zaledwie cztery lata, kiedy został sierotą. Przez kilka lat wychowywali go dziadkowie zamieszkali na dalekiej północy, w lodowatej Republice Komi. Kiedy ich zabrakło, zabrali go do siebie moskiewscy krewni. Tak, zdążyłem jeszcze wstąpić do Komsomołu - potwierdza Abramowicz. Jednak nigdy, nawet w najmniejszym stopniu, nie pasowało do niego określenie homo sovieticus. Liczył zawsze na samego siebie. Od początku kipiała w nim energia. W końcu lat osiemdziesiątych pierwszy milion przyniosły mu dziecięce zabawki produkowane przez założoną przez niego kooperatywę "Ujut".
Oto dom sprowadzony przez Abramowicza z Kanady. Nawet pasuje do okolicznych bloków, jak nowy gubernator pasuje ludziom z Czukotki
W latach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta