Po tamtej stronie
O tym, co przeżywa nieprzytomny pacjent, nie wiemy prawie nic. Gdy wraca do świadomości, często mówi: "Wróciłem z dalekiej drogi". Ale gdzie ta droga wiodła? - ELŻBIETA DZIWISZ
Po tamtej stronie
ZDJĘCIA JERZY SZOT
W Szpitalu Zakonu Bonifratrów w Krakowie. Ta praca to ocieranie się o granicę życia i śmierci każdego dnia
Kardiomonitory i pulsooksymetry emitują jednostajne, urywane sygnały. Na ekranie monitora też spokój. Przez dużą szybę, zajmującą całą szerokość ściany, patrzę na cztery łóżka. Obok mnie siedzi szef średniego personelu medycznego oddziału intensywnej terapii krakowskiego Szpitala Zakonu Bonifratrów - Wojciech Łyko i dwie pielęgniarki: Elżbieta Hodurek i Ewa Drygała. Pacjentów podłączonych do aparatów prawie nie widać. Tylko jeden jest przytomny. Gdyby nagle zmienił się sygnał któregoś kardiomonitora, wtedy pan Łyko z jedną pielęgniarką na zmianę rozpoczęliby masaż serca, a druga pobiegłaby po lekarza anestezjologa.
Podczas akcji reanimacyjnej funkcjonowanie układu oddechowego zapewnia respirator. Serce musi zmusić do pracy nie maszyna, lecz człowiek. Od chwili, gdy przestanie ono bić, zostają trzy do pięciu minut, by nie dopuścić do nieodwracalnych zmian zakrzepowych w naczyniach krwionośnych. Masaż trwa do skutku - aż na kardiomonitorze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta