Zatrzymać się, zapytać o świat
Zatrzymać się, zapytać o świat
FOT. JACEK DOMIŃSKI
Po pierwszych pokazach "Ciszy" część krytyków porównywała ten film z obrazami Kieślowskiego. Padły nawet dość ostre słowa o odcinaniu kuponów. Jak pan na te uwagi reaguje?
KRZYSZTOF PIESIEWICZ: Wielokrotnie po śmierci Krzysztofa powtarzałem, że ani ja, ani ktokolwiek inny nie powinien dalej podpierać się jego nazwiskiem. Więc te głosy bardzo bolą. Zwłaszcza, że czasem pojawiają się zwroty nie do przyjęcia. Dziennikarz, którego zresztą lubię i cenię, pisząc "Nie dotykać nieboszczyka" rani nie tylko mnie, wieloletniego przyjaciela Krzysztofa, ale również jego najbliższych. Takie określenie jest po prostu bardzo niesprawiedliwe. Spotkaliśmy się z Krzysztofem na początku lat 80., zrobiliśmy razem 17 filmów. To on powoli wciągnął mnie do świata kinematografii. Ale dzisiaj pracuję na własne konto, sam odpowiadam za to, co robię i mam do tego prawo. I nie obrażam się na nikogo, ale chciałbym zrozumieć przyczyny agresji, z którą się spotykam.
Może za tymi uwagami kryje się przeświadczenie, że po śmierci Kieślowskiego, pan, tak bardzo z nim związany, powinien zaprzestać pracy w filmie?
Myślałem o tym, ale zadałem sobie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta