Katyń. W poszukiwaiu śladów
Katyń. W poszukiwaniu śladów
(c) TOMASZ KIZNY
WŁODZIMIERZ ODOJEWSKI
Smoleńsk przywitał ich starą, wielowiekową zabudową, dość gęsto potrzaskaną bombami i pociskami artyleryjskimi przez wojnę, ale górowały nad nią kopuły z kilkunastu chyba cerkwi, z daleka jakby nietkniętych żadnym zniszczeniem, połyskiwały miedzią w zachodzącym słońcu, i w drodze z dworca do hotelu wyranżerowaną taksówką, gdy zapytał siedzącego z przodu Jurija, czy zna to miasto (Jurij nie odpowiedział), to kierowca na dźwięk polskiej mowy odwrócił się do niego, pozdrowił po polsku, a potem, przez resztę drogi, obserwował go nerwowo, to w lusterku, to odchylając w bok głowę, zwłaszcza przed skrzyżowaniami, gdy się zatrzymywali, jakby chciał coś wyczytać z jego twarzy, jakby chciał go zidentyfikować. I gdy się wreszcie zatrzymali przed hotelem, a Jurij, odliczając pieniądze, po rosyjsku prosił o wystawienie rachunku, to taksówkarz błyskawicznie napisał coś na kartce, tę kartkę jednak nie Jurijowi, ale jemu do ręki wcisnął, nie był to rachunek, zanotowane nazwisko, adres, i wtedy usłyszał pośpiesznie, zadyszanym głosem, w kilkunastu zaledwie zdaniach opowiedzianą historię tego człowieka, jakby zdanie po zdaniu wyrywał sobie spod samego serca, że zmuszono go w czasie paszportyzacji pod groźbą łagru do przyjęcia sowieckiego obywatelstwa, on jednak jest przecież...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta