Bez jednolitych przepisów
Bez jednolitych przepisów
Sklep jubilerski Ronalda Sedlatzka W Berlinie.
(c) MACIEJ PIĄSTA
Nie sprawdziły się obawy polskich jubilerów. Po wstąpieniu do Unii Europejskiej naszego rynku wcale nie zalała biżuteryjna tandeta z krajów starej UE.
Rynek wyrobów jubilerskich i złotych, i srebrnych stale rośnie. Zwiększa się również sprzedaż wyrobów projektowanych i produkowanych przez naszych artystów, a sprzedawanych za granicą. Nie brak już polskich nazwisk, które mimo że trudne do wymówienia stały się znane w Europie Zachodniej. Sprzedaż wspiera naturalnie moda, bo na Zachodzie i w ogóle na świecie bardzo się spodobała biżuteria srebrna z bursztynem.
Po 1 maja do polskich sklepów trafiały wyroby jubilerskie ocechowane w krajach UE. Nie ma jednak mowy o żadnej masówce. Najczęściej pojawiały się pojedyncze egzemplarze, nie masowy import, a ich posiadaczami były osoby prywatne. Urzędy probiercze nie odnotowały dużego wzrostu zgłoszeń wyrobów zagranicznych, najgorętszym okresem pozostaje okres targów, ostatnio gdańskiego Jarmarku Dominikańskiego. Sprzedawcy biżuterii na tym jednym z największych jubilerskich targowisk chcą ją uwiarygodnić oficjalną próbą, ale dotyczy to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta