Walkower
Gdyby prezydent stawił się przed komisją sejmową, bylibyśmy wczoraj świadkami zgoła gorszącej pyskówki. Byłoby to bardzo niedobre dla państwa. Ale nie stawił się i stało się jeszcze gorzej.
Wyobraźmy sobie, że Aleksander Kwaśniewski stawia się, składa przysięgę, że będzie mówił prawdę i - oczywiście - mówi prawdę. Gdyby powiedział, że oskarżenia ze strony Marka D. i Grzegorza Wieczerzaka były kłamstwem, uwierzono by mu. A gdyby Wieczerzak i D. mówili prawdę, to musiałby przyznać, że przyjmowano w pałacu masę niepotrzebnych wizyt. Że jego aparat nie pilnował, aby dopuszczać jedynie osoby z nieposzlakowaną opinią. By nie przyjmować, choćby i na herbatę, lobbysty, aby nie było domniemania, że może urabia prezydenta. Że, jak na powagę urzędu, zbyt tłoczno i gwarno bywało u pana prezydenta. A i współpracowników dobierał i kontrolował niezbyt dokładnie.
W ten sposób przyznałby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta