Elektroniczna miłość
Elektroniczna miłość
Józef Maria Ruszar z Nowego Jorku
Nie sposób zliczyć artykułów o Internecie w gazetach i ilustrowanych magazynach. Co rusz natykam się na rozważania na temat kolejnej rewolucji informatycznej i autostrad informacyjnych. Krótko mówiąc: jedni straszą, inni się zachwycają, a ja -- jakby nigdy nic -- piszę listy miłosne. Niedzisiejsze to jakby, myszką trąci, ale pełne słuszności i właściwego stosunku do nieuniknionego. Nie poddaję się zabobonnym lękom. Mój spokój jest spokojem konsumenta historii, który wie, że nieuchronne musi nadejść.
A komputer świetnie się do flirtowania nadaje. I nie jestem sam. Robi to ze mną tysiące Amerykanów. To zrozumiałe. Radość pisania! I jakie szczęście, że nie musimy wykuwać w kamieniu. Techniczna łatwość pisania idruku spowodowała oczywiście zalew grafomanii na niespotykaną skalę, ale takie wrażenie musieli mieć już współcześni Gutenbergowi. Podejrzewam, że wynalazek papieru i każde inne wprowadzenie nowej, ułatwionej technologii, powodowało poczucie wymykania się sytuacji spod kontroli. Lamenty dawnych wieków znają tylko specjaliści. Dzisiejsze obawy są własnością milionów.
Biurowy romans
Niewykluczone, a raczej pewne, że kolejna nowa technologia przyniesie kolejną rewolucję, a ta kolejną katastrofę. Ale co to ma do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta