Bujanie w gazowych obłokach
"Dywersyfikacja" i "bezpieczeństwo energetyczne kraju" to terminy używane przy każdej możliwej sposobności, zwłaszcza zaś wówczas, gdy pojawia się kwestia zaopatrzenia Polski w ropę naftową i gaz ziemny. Jednak dywersyfikacja dostaw uwzględniająca choćby częściowo racje ekonomiczne jest zwyczajną mrzonką. Im wcześniej się z tym pogodzimy, tym lepiej dla nas samych.
Podejmowanie obecnie prób powrotu do kwestii importu obu tych surowców z Norwegii nie ma już żadnego sensu. Uruchomienie przesyłu wymaga zbyt wiele czasu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa byłby to zresztą gaz bądź ropa pochodzące z rosyjskich złóż. Ekscytujące bowiem naszych polityków legendarne bogactwo norweskich zasobów gazowych jest obecnie legendą - i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Stan potwierdzonych złóż szacowano pod koniec 2004 roku na 2,4 biliona metrów sześciennych, o 4 proc. mniej niż w poprzednim roku. Oznacza to, że przy zachowaniu obecnego tempa eksportu gazu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta