Świecie nasz‚ daj ugasić ogień zły
Następnego dnia po śmierci Marka Grechuty wszystkie gazety‚ jak jeden mąż‚ wydrukowały tekst "Dni‚ których nie znamy". Utworu ani najważniejszego‚ ani najlepszego w dorobku twórcy "Świecie nasz"‚ za to na pewno najpopularniejszego i to - jak się okazuje - nie tylko na stadionie Korony Kielce‚ gdzie odśpiewywany jest przed meczami piłkarskimi niczym "Sen o Warszawie" Niemena w stolicy‚ na Łazienkowskiej.
Ale‚ niezależnie od tego‚ że Marek Grechuta był zaprzysięgłym kibicem sportowym i transmisja telewizyjna z jakichkolwiek zawodów wyłączała go z życia‚ do wyciągniętych w górę klubowych szalików jego twórczość pasuje jak pięść do nosa. Takim ciałem obcym bywała i wcześniej. Pamiętam, jak komentowano jego udział w Festiwalu Piosenki Prawdziwej w Oliwie w 1981 roku‚ gdy śpiewał "Historię pewnej podróży" z charakterystycznym wezwaniem rządzących do rządzonych: "Tylko cicho". Publiczność przyjęła go dobrze‚ bo kochany był jak Polska długa i szeroka‚ ale słyszało się komentarze: "Co on tu robi ze swoimi " grechutkami"?". Bo i rzeczywiście‚ na tle pozujących na jakobinów Kaczmarskiego i Gintrowskiego‚ odwołującego się do tradycji szlacheckiej Jana Tadeusza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta