Michnikowszczyzna po Michniku
Henryk Grynberg powiedział niedawno w wywiadzie, że jedną z głównych cech Peerelu było staranie "żeby wszyscy się uświnili, żeby nie było niewinnych". Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma w tej myśli nic oryginalnego - od siedemnastu lat słyszymy ją przecież bardzo często. Tak, ale w nieco innej wersji: "wszyscy się uświnili, nie było niewinnych". Różnica subtelna, zważywszy, że słowa cytowane na początku wyszły z ust pisarza, który jako jeden z bardzo nielicznych polskich intelektualistów miał odwagę otwarcie mówić o swoich kontaktach z komunistycznymi specsłużbami. System starał się nas uświnić i w moim wypadku trochę mu się udało, więc chcę o tym wszystko opowiedzieć, żeby się oczyścić - zdaje się mówić Grynberg. Nie przywykliśmy do takiego tonu. Wciąż obowiązuje wersja: wszyscy byli umoczeni, więc nie ma co grzebać w tym szambie, patrzmy w przyszłość.
W tej różnicy zawiera się zasadnicza cecha stylu myślenia, który pozwoliłem sobie nazwać - utartym w polszczyźnie zwyczajem, od nazwiska jego najwybitniejszego przedstawiciela - michnikowszczyzną. Stylu myślenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta