Przesłanie Ćwiąkalskiego
Zbigniew Ćwiąkalski jako minister sprawiedliwości nie musi podejmować złych decyzji. Sama jego nominacja to sygnał, że nadchodzi era wybaczenia i zapomnienia – pisze publicysta
Trudno negować dorobek Zbigniewa Ćwiąkalskiego jako adwokata. Pewnie fakt, że miał najbardziej znanych i najbogatszych klientów, którzy popadli w kłopoty z prawem, jest dla niego doskonałą reklamą, ale tylko jako dla obrońcy. Sytuacja się zmieniła, gdy Zbigniew Ćwiąkalski zaczął kierować resortem sprawiedliwości.
Czar nowego ministra
Oczywiście nie można odbierać adwokatom możliwości zajmowania stanowiska ministra i prokuratora generalnego, choć taka nominacja zawsze będzie budzić wątpliwości. Prokurator widzący w aktach sprawy nazwisko swojego szefa dziesięć razy się zastanowi, zanim wyda niepomyślną dla jego byłego klienta decyzję.
Podejrzenie, że czar nowego ministra miał jakiś wpływ na decyzje prokuratury, możemy mieć np. w przypadkach spraw dotyczących Ryszarda Krauzego czy doniesienia zgłoszonego przez jednego z udziałowców TVN (zostało to szczegółowo opisane w najnowszym numerze “Gazety Polskiej”). Nie chodzi tu tylko o sprawy bezpośrednio przez niego prowadzone, ale także i takie, które łatwo uznać za bliskie sercu Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Dlatego w obecnej sytuacji polskiego wymiaru sprawiedliwości lepiej by było, gdyby Ministerstwem Sprawiedliwości kierował prawnik z dorobkiem prokuratorskim lub sędziowskim albo adwokat, który jakiś czas temu zawiesił praktykę (chodzi o to,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta