Antyklerykalny lifting lewicy
Joanna Senyszyn czy Janusz Zemke żądając refundacji zapłodnienia in vitro mogą sprawiać wrażenie, że są polską odmianą hiszpańskich zapaterystów. Ale to tylko pozory – ich zapateryzm ma charakter wyłącznie sondażowy – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Lewicowi politycy wrócili na medialne czołówki. Telewizje informacyjne przez kilka dni entuzjazmowały się ekscentrycznymi, i nie ma co ukrywać, niegrzeszącymi szczególną kompetencją wypowiedziami posłanki LiD Joanny Senyszyn czy posłów Janusza Zemkego, Jerzego Wenderlicha, a nawet przewodniczącego Wojciecha Olejniczaka. Wszyscy oni zatroszczyli się o Kościół i jego doczesne obowiązki, komentowali stan duchowy katolicyzmu, omawiali szczegółowo, czym biskupi powinni, a czym nie powinni się zajmować, a przede wszystkim bronili świeckości (tak jak oni ją rozumieją) państwa.
Pozorowana nowoczesna lewicowość, skrywająca często zwyczajny polityczny i towarzyski cynizm, jest skuteczną metodą pozyskiwania uwagi mediów
Świątynia Opatrzności Bożej, sprawa religii na maturze czy refundowanie z budżetu państwa zapłodnienia in vitro (a zwłaszcza jednoznacznych wypowiedzi biskupów) na jakiś czas przesłoniły problemy lewicy i kompletny brak wizji jej dalszego rozwoju. Antyklerykalizm połączony z peerelowskimi resentymentami stał się nowym fundamentem, jeśli nie programowym, to przynajmniej marketingowym polskiej lewicy. Nie mogąc się różnić od pozostałych partii programem gospodarczym czy politycznym, lewica postanowiła różnić się stosunkiem do religii w ogóle, a do Kościoła katolickiego w szczególności. Jednym słowem – spory...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta