Władze Legii się nie ugną. Kibice też
Trwa już tak długo, że niektórzy zapomnieli, o co w nim naprawdę chodzi. Przez cały ligowy sezon trybuny na Legii milczały. W przyszłym może być podobnie
27 kwietnia 2008 r. stadion przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. Mecz Legia Warszawa – Wisła Kraków. Jak zwykle od wielu miesięcy kibice na trybunach nie dopingują swojego zespołu. Niektórzy zaczynają jednak zagrzewać do walki swoich zawodników. Wówczas szybko kilku łysych, dobrze zbudowanych mężczyzn podchodzi do nich i rzuca: „przestańcie kibicować albo wpier...”. Nikt nie protestuje. Wszyscy wracają do biernego oglądania meczu.
O zastraszaniu głośno było na forach internetowych. „Krzyczeli do prowadzącego doping, żeby siadał i zamknął się, a gdy to nie pomogło, straszyli przemocą fizyczną” – relacjonuje na stronie legialive Piotr. „Oczywiście ten pan usiadł przygaszony. Był to widok niezwykle przykry i przygnębiający. Ogarnął mnie i innych żal i uczucie bezradności” – dodaje kibic.
– Słyszałem tę historię. Nie chcę jednak weryfikować, czy tak było czy nie – mówi „Rz” Michał Wójcik, rzecznik Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa.
Jednak takie sytuacje tylko zaogniają konflikt między kibicami Legii a władzami klubu. Dzisiaj jedyny doping, jaki można usłyszeć na Łazienkowskiej, to obraźliwe hasła pod adresem firmy ITI i jednego z jej szefów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta