Gaz to dziś groźna broń
Polska nie ma żadnych kart przetargowych w obecnych negocjacjach na dostawy gazu z Rosji. Im bliższy koniec obecnego kontraktu, tym silniejsza jest pozycja Rosji – pisze ekspert Instytutu Sobieskiego
Kontrakt na dostawy gazu ziemnego z Rosji do Polski upływa z końcem 2009 r. Do tego czasu Polska powinna podpisać kolejny, inaczej dostawy z Rosji ustaną. A nasza obecna infrastruktura nie pozwala na wystarczająco duże dostawy z innego kierunku niż rosyjski i taki stan został w pełni świadomie utrwalony przez polskie władze w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Często uzasadniano to wiarą, że najbardziej atrakcyjne warunki dostaw gazu ziemnego były, są i będą tylko z Rosji. Przypieczętowaniem tego przekonania było zrezygnowanie z kontraktu norweskiego z 2001 r.
Działania polskich rządów, z wyjątkiem AWS i PiS (na ocenę obecnego jest jeszcze za wcześnie), pomijały fakt, że już od prawie 20 lat władze radzieckie, a potem rosyjskie otwarcie głosiły realizację doktryny, zgodnie z którą będą uzyskiwać dominację poprzez uzależnianie innych krajów od dostaw surowców energetycznych, w tym gazu ziemnego. Jak ujął to przedstawiciel władz rosyjskiego kolosa energetycznego: „Dzisiaj dostawy gazu ziemnego są częścią rosyjskiej polityki zagranicznej. Jutro będą częścią sił zbrojnych”.
Sytuacja bez wyjścia?
Polska nie ma żadnych kart przetargowych w obecnych negocjacjach na dostawy gazu z Rosji. Im bliższy koniec obecnego kontraktu, tym silniejsza jest pozycja Rosji.
Według szacunków ekspertów po roku 2010 r. Rosja będzie potrzebować dodatkowo nawet do 100 mld m sześc....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta