Koniec świata dorosłych dzieci
Z Benjaminem Barberem rozmawia Igor Janke
Rz: Napisał pan, że rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli. „Skonsumowani” – czy tytuł pańskiej ostatniej książki okazał się proroczy?
Trochę. W 1995 r. pojawiła się moja książka pod tytułem „Dżihad kontra McŚwiat” i ludzie mówili, że to abstrakcyjna metafora. W 2001, po zamachu na WTC, metafora stała się brutalną rzeczywistością. Gdy opublikowałem „Skonsumowanych” półtora roku temu, ludzie mówili, że nie ma nic złego w konsumowaniu, że to jest w porządku, i gospodarka rozwijała się świetnie. Wszystko szło doskonale. Teraz ten kryzys finansowy pokazuje, ze w tym, co napisałem, był element proroctwa.
Rozumiem, że obecny kryzys pana nie zaskoczył?
Ja to przewidziałem. Napisałem, że nieregulowany system sam nie się utrzyma i się rozpadnie, jeśli będzie dalej sprzedawał ludziom rzeczy, które nie są im tak naprawdę potrzebne i na które ich nie stać. Sektor bankowy oparty na tej rozbuchanej konsumpcji zawalił się pod własnym ciężarem. I pociągnął za sobą inne rynki.
Czy to skutek nieodpowiedzialności wielkich szefów banków czy zinfantylizowania świata dorosłych na Zachodzie, zwłaszcza w Ameryce?
To wina systemu. Są różni bankierzy: chciwi, głupi i dobrzy. Chciwość jest cechą kapitalizmu. Bankierzy powinni chcieć zarabiać. Tak działa kapitalizm. Problemem nie jest chciwość sama w sobie, problemem jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta