Ciąg dalszy
(fragment prozy)
Jeden z moich kolegów mieszkał ze swoją matką w Alejach Jerozolimskich, w jednej z nielicznych przedwojennych kamienic, jakie tam ocalały. Było to wielopokojowe frontowe mieszkanie, które przed wojną należało do hrabiny R., lecz w Polsce Ludowej hrabina mieszkała tylko w jednym pokoju, jak inni lokatorzy. Na początku października 1956 roku matka tego kolegi wyjechała na miesiąc do Izraela do krewnych, więc nocowałem u niego. Pewnego rana dzwonek. Kolega poszedł otworzyć.– Jakiś dziwny gość do ciebie – mówi.
Wyszedłem do przedpokoju. Niepozorny, drobny facet, ze dwadzieścia pięć lat, jesionka z uspołecznionej konfekcji w jodełkę, nikt z nas by takiej nie włożył, płaska czapka z tej samej tkaniny. Błysnął czymś w celofanie.
– Chcielibyśmy z wami porozmawiać, kolego.
– W jakiej sprawie?
– Przyjdźcie o czwartej do Rycerskiej na Starym Mieście, to się dowiecie. Tylko nikomu nie mówcie.Wracam do pokoju, kolega podejrzliwie na mnie patrzy:
– Kto to był?
– Nie wiem, ma do mnie jakiś interes na mieście, ale gdybym nie wrócił na noc, zawiadom moją matkę.
Restauracja Rycerska była o czwartej pusta, a stolik, przy którym czekał na mnie „kolega”, znajdował się w najodleglejszym kącie.
– Nie bójcie się, kolego, nic wam nie grozi – powiedział. – Zwracamy się do was, bo sporo o was wiemy... Nie, nic takiego... – przerwał uspokajająco. –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta