Kawowy odlot w Seattle
To miasto wydało nie tylko Billa Gatesa i Paula Allena, założycieli Microsoftu. Howard Schultz, właściciel sieci kawiarni Starbucks, dokonał czegoś jeszcze większego: zmienił smak Amerykanów
Na lotnisku w Seattle zamawiam piwo, a kelnerka na to: „Poproszę dowód ze zdjęciem”. W pierwszej chwili nie rozumiem, o co chodzi, jestem skołowany po długim locie z Alaski, tym bardziej że przed chwilą zamawiałem w kafejce obok kawę, a sprzedawczyni poprosiła mnie o imię. – Chcesz się ze mną zapoznać? – spytałem ją. – Nie, chcę wiedzieć, komu mam podać kawę.
Okazało się, że wszyscy, kupując kawę, przedstawiają się sklepowej po to, by mogła ich wywołać z sali, gdy kawa będzie gotowa. U nas kucharka woła: „kto prosił ruskie?”, u nich po imieniu.
– Po co pani mój dowód? – pytam w barze.
– Bo my sprzedajemy alkohol tylko osobom powyżej 21. roku życia.
– A na ile lat ja wyglądam?
– pytam z nadzieją w głosie.
– Nie wiem – odpowiada.
– Każdego musimy sprawdzić, bo mamy kontrole.
Wyjmuję paszport i podaję kelnerce z wdzięcznością. Ostatni raz żądano ode mnie potwierdzenia wieku w 1977 r., gdy chciałem wejść do kina 1 Maj przy Podskarbińskiej na „Francuskiego łącznika”.
Kelnerka czyta uważnie mój paszport, uśmiecham się do niej ironicznie, ale ona oddaje go bez słowa i podaje mi piwo. Potem co chwila przychodzi i chce mi wepchnąć drugie. Może ma wyrzuty sumienia.
Teraz politycy tacy są
Seattle to miasto Obamy. Tuż po przyjeździe trafiam do baru Spitfire przy 4. Alei. W środku około setki ludzi w różnym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta