Prawda dnia następnego
„Mam wiotki talent” – przyznawała Anna Kowalska. Właśnie wydane jej dzienniki każą się zastanowić nad sensem czytania literackich memuarów, nawet jeśli popełniają je ludzie bardziej utalentowani
Anna Kowalska ma dwadzieścia cztery lata, od trzech lat jest mężatką, gdy zapisuje w swoim dopiero co rozpoczętym dzienniku: „Mężczyzna nigdy nie domyśla się, że akt płciowy jest dla kobiety wstrętny i że mężczyzna, kiedy się zbliża do niej nagi, budzi chęć prawie nie do powściągnięcia – by go odtrącić. [...] Nieraz słyszy się zdanie, że łatwiej w kobiecie obudzić zmysły, niż je uspokoić. Zdanie słuszne, ale zmysłowość jest u kobiety mimo wszystko przymuszeniem narzuconym – natura czyni ją słabszą, oszołomioną – pożądaniu towarzyszy prawie zawsze smutek i pogardliwa obojętność”.
W 1943 roku – już jako czterdziestolatka – nawiązuje związek miłosny z Marią Dąbrowską, przeżywa uczuciową fascynację, i to odwzajemnioną. W 1954 roku, sześć lat po śmierci męża Kowalskiej, obie kobiety zamieszkują razem, w Warszawie przy alei Niepodległości. Z córką Kowalskiej, Tulą, której Dąbrowska nie darzy przesadną sympatią, widzi w niej – jak z goryczą pisze Anna Kowalska w „Dziennikach” – „Tomaszka z »Nocy i dni«. Istotę bez pamięci, przeżyć i bez uczuć”.
Nie tylko ranga pisarska Marii Dąbrowskiej, choć ona przede wszystkim, powoduje, że w relacjach obu kobiet Kowalska jest tą słabszą, stojącą na straconej pozycji. Musi więcej dawać, niż sama bierze. Od początku zresztą w tej znajomości to ona bardziej się angażuje. Znaczące są zapisy z 12 kwietnia 1943 roku pochodzące z dzienników prowadzonych i przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta