Drużyna gwiazd środka
Ekipa rywali, zespół gwiazd, gabinet osobowości – tak powszechnie określa się dziś w Ameryce ludzi, którymi się otoczył w swym nowym rządzie Barack Obama. Wydaje się jednak, że nowy prezydent dobierał ich wedle innego klucza – to ludzie środka znani ze skuteczności i pragmatyki
„Zmiana” była obok „nadziei” głównym hasłem kampanii wyborczej Obamy. „Zmiana, w którą możesz uwierzyć”
– głosiły napisy na jego wiecach. Podczas swojej kampanii Obama mówił wiele o konieczności przewietrzenia Waszyngtonu, zerwania ze starymi układami. Wielu amerykańskich polityków to mówi – a właściwie wszyscy. Zmiana była i jest najbardziej chwytliwym hasłem wyborczym nie tylko w Ameryce, większość wyborców nauczyła się już więc podchodzić do niego z pewnym sceptycyzmem. Ale Obamie uwierzyli.
To mają być nowi?
Dlatego gdy w kolejnych tygodniach po wyborczym zwycięstwie, w charakterystyczny dla siebie sposób – z „pełnym rozmysłu pośpiechem”
– przedstawiał w tematycznych grupach kolejnych kandydatów do swego rządu, w amerykańskiej blogosferze nie brakowało głosów krytycznych. – To ma być zmiana? To mają być nowi ludzie? – pytali.
W 16-osobowym gabinecie (wiceprezydent plus szefowie 15 departamentów) jest sześciu byłych członków Kongresu na czele z wiceprezydentem Bidenem, który w Senacie spędził 36 lat, więcej niż połowę życia. Inną znaczącą grupę stanowią byli urzędnicy administracji Clintona: jest ich trzech.
Niektórzy krytycy Obamy mówią wręcz o „reaktywacji ekipy Clintona”, do tej trójki należy bowiem dodać nową szefową dyplomacji, która była pierwszą damą,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta