Niemieckie drogi, polskie pieniądze
Polscy kierowcy czują się szykanowani. Niemiecka policja oskarża ich o fikcyjne przewinienia drogowe. A sąd nie bierze pod uwagę wyjaśnień wysłanych kilka dni po zajściu
Przypadek pani Beaty i pana Andrzeja to jeden z dziesiątków, z jakimi do polskich placówek konsularnych zwracają się kierowcy. Proszą o pomoc, bo
– jak twierdzą – są szykanowani przez niemiecką policję.
Jak mówi II sekretarz ambasady w Berlinie Michał Rejniewicz, prawie połowa tych spraw dotyczy wykroczeń zakwalifikowanych przez niemiecką policję do postępowania sądowego, a nie tylko do ukarania mandatem.
Jak wyglądało to w przypadku pani Beaty i pana Andrzeja?
Koniec sierpnia, niedzielne południe, autostrada pod Bad Hersfeld w Hesji. Przed czerwonym volvo Polaków wracających z wakacji pojawia się policyjne auto z napisem „Bitte Folgen” (proszę jechać za mną) pilotujące ich na stację benzynową.
Zostaliśmy zmanipulowani i zastraszeni – żalą się Polacy. – Niech nasz przypadek będzie przestrogą
Tam czeka już szare kombi, które wcześniej kilkakrotnie zajeżdżało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta