Przypadki pasażera z Krakowa
Jan rokita - jego okrzyk „Ratunku, biją mnie Niemcy!” stał się przebojem. Studenci ustawiają go jako dzwonek w komórkach
Gdy wybuchła awantura w samolocie Lufthansy, państwo Rokitowie właśnie wracali z wycieczki do Wenecji. – Byliśmy tam tylko kilka dni, na placu św. Marka stała woda, wlewała się do kościołów – opowiada Nelli Rokita. – Chcemy tam wrócić, ale już nie z Lufthansą. Chyba że firma nas przeprosi i da nam gratyfikację w postaci biletów. Może jestem naiwna, ale w to wierzę. Przecież Janek niczego nie zrobił, jedyne, co można mu zarzucić, to że źle patrzył na stewardesę.
Po samolotowej awanturze Jan Rokita znów jest na ustach wszystkich. Zupełnie jak za czasów sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina, w której był najjaśniejszą gwiazdą. – Oboje z Nelli odegrali piękny spektakl, teatr dwóch aktorów – śmieje się Mieczysław Gil, znany polityk z krakowskiej Nowej Huty. – My go tu znamy w środowisku krakowskim. Janek taki jest i nie jesteśmy zaskoczeni, że to się zdarzyło.
Mistrz powrotów
Gdy we wrześniu 2007 r. w programie TVN 24 Rokita oświadczył, że wycofuje się z życia publicznego, bo polityczną karierę zamierza robić jego żona, ulubioną rozrywką dziennikarzy stały się spekulacje, kiedy eksgwiazda PO powróci do politycznej gry.
I nic dziwnego, bo Rokita jest mistrzem powrotów. Zaczął błyszczeć już w Sejmie kontraktowym, gdy prowadził komisję do zbadania działalności MSW w czasach PRL. Potem został szefem Urzędu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta