Matka „Solidarności”
Stosunek elit III RP do Anny Walentynowicz przypomina scenariusz nakreślony przez esbeków w 1985 r. Oznajmili jej wtedy prosto w oczy: „Wałęsa już jest w encyklopedii, a pani tam nie ma i nigdy nie będzie” – pisze historyk
Byłam kroplą, która przepełniła kielich goryczy” – tak w lipcu 1981 r. odpowiedziała Anna Walentynowicz na pytanie dotyczące genezy Sierpnia ,80. Od razu jednak dodała: „Ale nie tylko ja nią byłam, moje bohaterstwo polegało na tym, że po prostu wytrzymałam, nie oddałam tego walkowerem. A mogłam znieść to wszystko tylko dzięki temu, że powstały Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża i grupa ludzi pomogła mi przetrwać”.
Te słowa celnie oddają drogę życiową i charakter Anny Walentynowicz, która za dwa dni, 15 sierpnia, będzie obchodzić 80. urodziny. Ileż trzeba mieć odwagi i samozaparcia, aby ciężko pracując ponad normę jako spawacz i suwnicowa w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, już nie mając rodziców i wychowując samotnie syna, włączyć się aktywnie w trójmiejski i ogólnokrajowy ruch antykomunistyczny.
Piekło dzieciństwa
Włodarze Polski Ludowej rozpowszechniali wizję, że świat, który stworzyli po 1944 r., jest idealny właśnie dla takich ludzi jak Anna Walentynowicz. PRL miała być przecież dla takich jak ona – skrzywdzonych w przeszłości przez „pańską Polskę”, awansowanych z przedwojennej biedy i zaścianka do wielkomiejskiego życia, budujących nową ludową ojczyznę z hasłami równości społecznej, bez dawnego ucisku i podziału na posiadaczy i wyzyskiwanych.
Komunistyczna machina inżynierii społecznej nie pochłonęła jednak traumy dzieciństwa Anny Lubczyk –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta