Tusk porzucił miłość dla wojny
Zrobimy wielkie rzeczy, bo wierzymy dzisiaj, że to miłość, a nie władza, jest najważniejsza życiu”. Dziś aż trudno uwierzyć, że autorem tych słów jest premier Donald Tusk
No cóż, łatwo mówić o miłości, kiedy właśnie wygrało się wybory parlamentarne. Po dwóch latach rządów, w obliczu największego kryzysu politycznego Tusk całkowicie zmienił retorykę. Z misjonarza miłości przedzierzgnął się w bojownika. Z człowieka kompromisu – w bezwzględnego szeryfa.
Przynajmniej w takiej roli wystąpił wczoraj. Można było odnieść wrażenie, że przemawia nie polityk, ale wódz prowadzący wojsko do ostatecznego starcia. Wystarczy sprawdzić, jak zmienił się słownik Tuska, teraz złożony niemal w całości z określeń militarnych. Co czeka Platformę? Bój, bitwa, konfrontacja. Czego stała się ofiarą? Brutalnego ataku i podstępnej pułapki. Co należy zrobić? Przegrupować siły, tak by na trudnym froncie wygrać w bezwzględnej walce brutalną wojnę polityczną.
Ale czy ta zmiana retoryki pozwoli premierowi odzyskać zaufanie do jego formacji politycznej? Czy najważniejsze decyzje – dymisje ministrów Andrzeja Czumy, Adama...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta