Minister, który mówił za dużo
Jako kandydat na szefa resortu Andrzej Czuma podobał się nawet opozycji. Wkrótce miał go dość nawet premier
Minister sprawiedliwości wczoraj sam podał się do dymisji. Szef rządu ją przyjął. Donald Tusk tłumaczył powód – bezstronność ministra została podana w wątpliwość.
A wątpliwości pojawiły się po konferencji prasowej, którą Czuma zorganizował tuż po wybuchu afery hazardowej. Zdecydowanie bronił polityków PO Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego, którzy – jak wynika ze stenogramów CBA – prowadzili z biznesmenami potajemne rozmowy o ustawie hazardowej. Po tej konferencji 66 proc. badanych w sondażu GfK Polonia dla „Rz” opowiadało się za zdymisjonowaniem ministra sprawiedliwości.
– Zachował się nie jak prokurator generalny, ale jak adwokat, i to nieudolny, swoich prywatnych kolegów – mówi Zbigniew Ziobro, europoseł PiS. Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu (PO): – Przecież on nie powiedział, że oni są absolutnie niewinni, tylko, że nie widzi tej winy w przedstawionych mu przez CBA dokumentach.
Pierwsza wpadka
Jednak niefortunna wypowiedź na konferencji uruchomiła odliczanie do dymisji Czumy. Zresztą nie po raz pierwszy. Już kilka tygodni po nominacji dziennikarze pytali o jego dymisję.
A na początku wydawał się idealnym kandydatem na szeryfa PO. Ma piękną opozycyjną kartę.
– W skład rządu został powołany człowiek, który walczył z komunizmem od młodzieńczych lat. Świetnie pamiętam o wyroku, postawie, latach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta