Afery, czyli szansa dana rządowi
Hurtowa wymiana ministrów daje premierowi możliwość nowego otwarcia. Spadek zaufania i szalejąca opozycja nie zostawiają rządowi wyboru. Jedyne, co może odwrócić uwagę od afer, to wzrost dobrobytu – pisze publicysta
Premierzy zwykle nie proszą się o afery w rządzie, ale akurat o te dwie Donald Tusk powinien poprosić. Wstrząs był jedynym sposobem na wytrącenie aparatu partyjnego z sondażowej pychy. Przewietrzenie zastygłych struktur. Odcięcie rządu od grup nacisku – afera hazardowa. Uodpornienie na socjalne roszczenia – afera stoczniowa.
Premierowi została jedna droga. Powrót do wartości, które głosił w kampanii wyborczej. Liberalizm albo powolna śmierć przez przypiekanie w programach informacyjnych i ostateczne uduszenie bon motami w komisji sejmowej.
Smarowanie chleba danymi
Jeżeli Tusk i jego partia utrzymają się przy władzy, to nie wbrew, ale dzięki aferom hazardowej i stoczniowej. Dzięki przebudzeniu, bez którego pogarszająca się sytuacja gospodarcza dopadłaby rząd na wybory prezydenckie.
Przez ostatnie kilka miesięcy napawaliśmy się danymi o mikroskopijnym wzroście gospodarki. Minister finansów został uznany za najlepszego ministra wśród członków rządów nadzorujących krach, a nasze bezrobocie było niższe niż w krajach zachodnich. Budżet na 2010 r. miał być jednym długim pasmem dowodów na odporność naszej gospodarki. Wzrost na poziomie 1,2 proc, stabilne podatki, inflacja pod kontrolą i deficyt nie aż taki straszny.
Premier ma wybór: liberalizm albo śmierć przez przypiekanie w programach informacyjnych i uduszenie bon
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta