Europa w fazie polizbońskiej
Taka konstrukcja jak traktat lizboński jest bardzo atrakcyjnym narzędziem integracji politycznej, ale w Azji. W Europie traktat jako całość nie wejdzie w życie – twierdzi znana socjolog w rozmowie z Małgorzatą Subotić
Rz: Podobno jest pani jedną z niewielu osób w Polsce, które rzeczywiście przeczytały traktat lizboński?
Jadwiga Staniszkis: Nie wiem. Ja w każdym razie go przeczytałam, ale myślę, że znam parę osób, które też go dokładnie czytały. Kilka dni temu wróciłam z konferencji na uniwersytecie w Tokio. Zorientowałam się, że tam czytano traktat dokładnie. Doceniono zastosowane przez biurokratów unijnych techniki radzenia sobie z bardzo złożoną strukturą, jaką jest Unia, wzięte z azjatyckiej kultury władzy.
Dobrze rozumiem, że w Japonii dostrzeżono zastosowanie w traktacie lizbońskim technik azjatyckich?
Tak, choć zapewne unijni biurokraci zrobili to instynktownie. Teraz pojawił się zamiar zastosowania tych rozwiązań z traktatu lizbońskiego w proponowanej przez Japonię konstrukcji, która ma integrować Azję. Byłaby to taka Unia Azjatycka.
Czyli dla Azji europejski traktat stał się inspiracją?
Dostrzeżono w nim coś bardzo atrakcyjnego, co ogranicza hierarchię, a jednocześnie pozwala każdemu krajowi na tworzenie własnych norm wzmacniających ich tożsamość.
Uff. To strasznie skomplikowanie brzmi. A wracając do Europy?
W Europie mamy teraz taką sytuację, że traktat jako całościowa konstrukcja prawdopodobnie nie wejdzie w życie. Nie wejdą w życie wszystkie zawarte w nim rozwiązania.
Skąd taka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta