Fetysz sprawiedliwości społecznej
Za Odrą
Fetysz sprawiedliwości społecznej
Ostatnimi czasy wzburzenie w Niemczech wywołała właścicielka sławnej galerii sztuki w Kolonii, która zakazała personelowi zabierania po wernisażach resztek z bufetu. Najpierw, na oczach właścicielki, wszystko musi być wrzucone na jeden stos -- roastbeefy, homary, wędzone łososie, ciastka, torty, sosy -- a dopiero potem personel może sobie z tą górą zmieszanego jedzenia robić, co chce. Nagabywana o tak okrutne, bezsensowne postępowanie właścicielka galerii odpowiedziała, że jest ono zgodne z jej poczuciem sprawiedliwości. Nie ma powodu, żeby ona, która płaci za taki bufet pięciocyfrową sumę, i jej goście, odżywiała się tak samo jak sprzątaczka, której jeszcze trzeba za sprzątanie zapłacić.
W rzeczywistości nie chodzi jednak o sprawiedliwość, tylko o prostą zasadę psychologiczną, że dobrobyt, podobnie jak nędza, jest kategorią relatywną. Ani dobrobyt, ani nędza nie są wielkościami obiektywnymi. Milioner czuje się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta