Zacząłem pałeczką od ryżu
O siedmiu nutach granych 30 razy, braku tremy, wczesnych planach zostania piłkarzem oraz o tym, jak niespodziewanie można stać się dyrektorem orkiestry symfonicznej w Trondheim, mówi 27-letni dyrygent z nominacją do Paszportu „Polityki”
Często pan bywa w Polsce?
Krzysztof Urbański: Coraz rzadziej. Bardzo żałuję, ale w tym sezonie mam tylko jeden koncert w kraju. Nawet w domu bywam rzadko. Moja ostatnia podróż trwała dwa miesiące. Zacząłem od Saarbrücken, potem było Bordeaux oraz debiut w Concertgebouw w Amsterdamie, skąd poleciałem na koncerty w Tokio i Osace.
W przyszłym roku będzie chyba mniej podróży, skoro zostaje pan szefem orkiestry w Trondheim.
Zaczynam dopiero od przyszłego sezonu, do jesieni jestem więc jeszcze swobodny.
Szybko osiągnął pan dojrzałość.
Nie mnie to oceniać. Cieszę się, że w niecałe dwa lata po ukończeniu studiów objąłem stanowisko szefa jednej z najlepszych orkiestr w Norwegii, o znaczącej pozycji w Europie. Wierzę, że z muzykami z Trondheim przeżyję piękne chwile.
Oni dobrze pana znają?
Byłem tylko na jednym koncercie – dałem go w czwartek. W poniedziałek zaproponowano mi posadę, mimo że orkiestra poszukiwała dyrektora od kilku sezonów i po moim występie miało przyjechać kilku potencjalnych kandydatów. Nie wahałem się ani chwili. Podpisaliśmy kontrakt na trzy sezony. W pierwszym muszę tam pracować przez siedem tygodni, w następnych – po osiem. To dla mnie komfortowa sytuacja, daje mi możliwość dalszego poznawania nowych orkiestr.
Co ma pan takiego w sobie, że łatwo zdobywa pan...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta