Kino potrzebuje fantazji
Na polskie ekrany w piątek wchodzi „Parnassus” – film z ostatnią rolą Heatha Ledgera
Rz: Dlaczego ucieka pan od realizmu?
Terry Gilliam: Realizm atakuje nas zewsząd. Myślę, że człowiek, który idzie do kina, chce zetknąć się z czymś innym. Ale też mam wrażenie, że nawet kiedy frunę za swoją wyobraźnią, postacie z moich filmów nie należą do świata baśni. Są zakorzenione w rzeczywistości.
Z pewnością jednak inaczej niż bohaterowie Kena Loacha.
Jako młody chłopak nie dawałem się porwać obrazom z Hollywood. Bliższe mi były filmy naturalistyczne – angielskie albo wyprodukowane przez niezależnych twórców amerykańskich. Ale hołdując temu stylowi, trzeba być całkowicie szczerym i uczciwym, a nie każdego na to stać. Dlatego wybrałem kino, które z założenia niesie sztuczność.
Niewielu artystów przyznałoby się do sztuczności.
A szkoda. Kino jest sztuczne, malarstwo, literatura też. Nie ma pełnego obiektywizmu. To zawsze jest nasze spojrzenie na świat.
Próbuje pan filmami poszerzyć wyobraźnię widzów?
Raczej namawiam, by przestali się bać własnej fantazji. Dziś wszyscy się wszystkiego boją. Wartością staje się polityczna poprawność. Ludzie cenzurują własne słowa, a nawet myśli, byle tylko nikogo nie obrazić i nie zniszczyć obowiązujących klisz. Bezkrytycznie akceptują...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta