Klatka po klatce
Piotr Dumała wziął od swoich mistrzów przede wszystkim przeświadczenie, że animacja to niekoniecznie Kaczor Donald albo Bolek i Lolek. Że za pomocą tej techniki można mówić rzeczy ważne
Czy jest pan człowiekiem cierpliwym? – pytam Piotra Dumałę.
– Kiedy pracuję – bardzo. Potrafię robić coś naprawdę długo, nie czekając na efekt. Mogę na przykład przez cały dzień zbierać wiśnie w sadzie i nie zjeść ani jednej. Ale emocjonalnie potrafię być cholerykiem, prawie niepanującym nad emocjami. Są sytuacje międzyludzkie, które doprowadzają mnie do stanu wrzenia – mówi.
Dumała jest jednym z najwybitniejszych twórców polskiej animacji, następcą Jana Lenicy i Waleriana Borowczyka, uczniem Daniela Szczechury. Wziął od nich przede wszystkim przeświadczenie, że animacja to niekoniecznie Kaczor Donald albo Bolek i Lolek. Że za pomocą tej techniki można mówić rzeczy ważne. Zawsze je mówił – w surrealistycznych, groteskowych bajkach, w których człowiek okazuje się groźną bestią („Lykantropia”) albo dziecko zjada w lesie wilka („Czarny Kapturek”), w studium klaustrofobii „Ściany” odczytywanym przez niektórych widzów jako kino polityczne, antypeerelowskie. A także w adaptacjach prozy Dostojewskiego – „Łagodnej” czy „Zbrodni i karze”, wreszcie w „Kafce” – filmie opartym na dziennikach pisarza.
Miasto napiętnowane
Teraz na ekrany wchodzi „Las” – pierwsza aktorska fabuła Piotra Dumały. Czarno-biały traktat o odchodzeniu, śmierci, poświęceniu, o relacji ojciec – syn. Wielkie kino dla niewielkiej widowni.
– Od dawna myślałem o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta