Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Szalony tandem: kolarz i pies

17 marca 2010 | Styl życia | Monika Janusz-Lorkowska
autor zdjęcia: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

O bikejoringu – najszybszym z psich zaprzęgów, mówi wicemistrz świata tej dyscypliny

Rz: Jak ludzie reagują, gdy mówi im pan, że ściga się na rowerze przyczepionym do psa? Zdziwieniem, śmiechem?

Marek Długołęcki: Śmiechem nie. Ale zaciekawienie jest duże i zawsze pojawia się seria pytań: skąd ten sport? Gdzie się go uprawia? Jak ten pies ciągnie i kto decyduje, w którym kierunku jechać, skoro pies jest z przodu? Dlaczego lina łącząca rower z psem musi być amortyzowana? Jaki jest język komend?

Jaki jest?

Prosty. Gee (dżi)! – w prawo. How! (ha!) – w lewo. Straight ahead! – prosto. Heja! go! – przyspiesz. Meta! – cała naprzód, kończymy, możemy wygrać. Oraz hooo hoou – spokojnie, zwolnić.

Dlaczego mówi się, że bikejoring to dyscyplina kamikadze?

Bo gdy startujemy, jesteśmy w dzikim, oszałamiającym pędzie. Jeździmy bardzo szybko, bardzo krótko i bardzo agresywnie. Jesteśmy najszybsi ze wszystkich psich zaprzęgów.

Szybsi niż sanie, które ciągną zimą psy?

Tak. W żadnym innym sporcie z udziałem psa nie osiąga się takich prędkości w wyścigach. Pewnie dlatego, że w żadnym z pozostałych nie łączy się na taką skalę pracy mięśni ludzkich i psa. Te sporty są coraz...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8575

Spis treści
Zamów abonament