W słodkiej pułapce
Co musi zrobić dyplomata, by służby specjalne uznały, że może zostać zwerbowany przez obcy wywiad? Kiedy jego życie osobiste wydaje się tak niepokojące, że cofa się mu dostęp do informacji tajnych?
– To jest jak wstydliwa choroba. Osoby, którym odebrano certyfikat bezpieczeństwa, zazwyczaj milczą. Postanowiłem zachować się inaczej, bo odbieram to jako policzek. Ktoś uznał, że mogę zdradzić tajemnice RP jak menel, który za flaszkę wódki sprzedaje kradzione rzeczy – mówi „Rz” Mariusz Maszkiewicz, do niedawna wysoki urzędnik MSZ wpływający na polską politykę wobec Białorusi, a kiedyś ambasador RP w tym kraju.
Nie chce się pogodzić z decyzją ABW. Złożył nie tylko odwołanie, co zazwyczaj robi się w takich wypadkach, ale napisał również list do premiera Tuska. Zarzuca w nim, że ABW prowadzi politykę kadrową w polskiej dyplomacji, i dodaje: „w moim konkretnym przypadku podejrzewam, że chodzi o personalną intrygę, a być może także działanie w ABW obcych służb”.
– Nie można wykluczyć, że odmowa dostępu do informacji tajnych bywa elementem pewnej politycznej gry – przyznaje Andrzej Ananicz. Jak mało kto zna się i na służbach specjalnych, i na dyplomacji – był szefem Agencji Wywiadu, a teraz jest szefem Akademii Dyplomatycznej.
Sytuacja osoby sprawdzanej jest fatalna – nie wie, co kryje się za stwierdzeniem „nie daje rękojmi zachowania bezpieczeństwa”. Uzasadnienie jest bowiem przez ABW ze względu na bezpieczeństwo państwa utajniane.
– To są kafkowskie klimaty. Rozmawiałem z dwoma oficerami. Nie miałem pojęcia, jakie wnioski wyciągają z moich odpowiedzi, po każdej patrzyli na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta