Kłuć, ile się da
Tomasz Adamek o walce z Chrisem Arreolą, taktyce i mocnych nerwach
Rz: Normalny człowiek, jak patrzy na Chrisa Arreolę, to mu skóra cierpnie ze strachu. A co sobie myśli ktoś taki jak pan?
Tomasz Adamek: Rywal jak rywal, nie oceniam ich po wyglądzie. Może być siłacz o twarzy zabójcy, który padnie po pierwszym ciosie i chłopaczek o twarzy aniołka, który nie daje się trafić, a sam bije mocno. Walka w ringu to nie jest casting do filmów grozy. Jak nie umiesz boksować, to twarz zbója ci nie pomoże.
Jeszcze nie tak dawno Chris sprawiał wrażenie równego faceta, który szanuje pańskie dokonania. Teraz prowokuje mocnymi sformułowaniami.
Jak pan to odbiera?
Tak jak zawsze. Nie ma co krzyczeć, bo nikt się nie wystraszy. Może gdybym lepiej znał angielski, wdawałbym się w wojny na słowa, ale wiem, że to nie ma sensu. Moje występy na konferencjach są krótkie, mówię tylko, że z rywalami w ringu rozmawiam wyłącznie za pomocą pięści. I tak będzie z Arreolą, który tak naprawdę zachowuje się przyzwoicie, nic do niego nie mam. Jeśli coś krzyczy, to tylko na potrzeby widowiska.
Obiecywał, że zbije wagę poniżej 110 kg. Waży...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta