Powrót kościelnego narodu
Tragedia pod Smoleńskiem uświadomiła nam, że jedynym wspólnym językiem symbolicznym, jaki posiadają Polacy, jest język Kościoła. Język ten sprawdza się w trudnych sytuacjach i daje nadzieję – pisze publicysta
Kościół z narodem, naród z Kościołem – tymi prostymi słowami podsumować można to, co działo się w czasie żałoby narodowej i dzieje się nadal. Tragedia z 10 kwietnia, a także cały ciąg wydarzeń, które po niej nastąpiły, pokazują doskonale, że Polska – mimo procesów sekularyzacyjnych – pozostaje narodem i społeczeństwem do głębi chrześcijańskim (a konkretnie katolickim), a Kościół jest głęboko zakorzeniony i wpisany w życie narodu i państwa. Słowem niewiele się w Polsce od lat 60. zmieniło. Wciąż jesteśmy narodem kościelnym (by posłużyć się trafnym terminem prof. Ryszarda Legutki), który w sytuacjach dramatycznych zwraca się do Kościoła. A Kościół wciąż posiada język i narzędzia, którymi potrafi nam w takich sytuacjach pomóc.
I widać to było od pierwszych chwil po katastrofie. Pierwsi ludzie, którzy przyszli przed Pałac Prezydencki (i to niezależnie od wyznania czy światopoglądu), zaczęli się wspólnie modlić, śpiewać pieśni religijne, odmawiali koronkę do Miłosierdzia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta