Amfibią do lokalu wyborczego
Część powodzian głosowała, bo robiła tak zawsze. Inni uznali, że teraz to nawet najlepszy prezydent im nie pomoże
W dwukrotnie ostatnio zalanych Sokolnikach w gminie Gorzyce (Podkarpacie) prowizoryczny lokal wyborczy urządzono w domu kultury. – Jedną z sal udało się przystosować – mówi przewodniczący komisji Krzysztof Nowak. Pomogły więźniarki z aresztu w Nisku. Namoknięte drzwi usunięto i zastąpiono kotarami. – Wody było po koronę orła – członek komisji Alina Tworek pokazuje na zawieszone pod sufitem godło państwa. – Trochę tu jeszcze cuchnie.
Większość mieszkańców Sokolnik jeszcze nie wróciła do domów. Śpią u bliskich, w szkołach, internatach, a w dzień przyjeżdżają sprzątać. Zofia i Marian Skrzypaczowie byli wśród pierwszych głosujących. – Przez tragedię nie możemy przestać być obywatelami – mówią. Liczą, że po tym wielkim kataklizmie państwo się obudzi i zacznie troszczyć o zwykłych ludzi.
– Ja uciekałam przed wodą prawie nago – opowiada 77-letnia Zofia Kutyła z Sokolnik. Mieszka samotnie. Woda zniszczyła jej dorobek życia: lodówkę, pralkę i telewizor. Martwi się, za co odbuduje piec kaflowy. – Przyszłam oddać głos, bo zawsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta