W oczekiwaniu na koniec jednogroszówki
Handlowcy mają problemy z wymianą bilonu. Banki każą sobie za to płacić prowizję. Nieprzyjmowanie monet w sklepach narusza prawo
Wielu klientów przy kasie nie zabiera grosza czy dwóch, ale sprzedawcy muszą je przyjmować. Dla niektórych to duży kłopot, a nawet wydatek. Czy jest więc sens utrzymywania monet jedno- i dwugroszowych – bo z nimi jest najwięcej problemów?
Kioskarka zasypana bilonem
– Maria J., kioskarka z Krakowa, ma z bilonem problemy codziennie. Inkasuje tych najmniejszych monet (pięciogroszowa dla niej jest już duża) na ok. 50 – 70 zł dziennie, a czasem jeszcze więcej. Na szczęście nie musi ich ręcznie liczyć, za to się nadźwiga. Może w tym rejonie mieszkają nieco biedniejsi klienci, ale masowo płacą właśnie bilonem. Bank za wymianę pobiera opłatę w wysokości 2,5 proc. – nie mniej niż 5 zł. Mąż (na emeryturze) stara się upłynniać jakoś ten bilion, ale okoliczne supermarkety zaprzestały przyjmowania woreczków z bilonem, bo same mają ich dużo więcej w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta