Zniewalający mit „Solidarności”
W codziennej działalności “Solidarność” lat 1980 – 1981 była kłębowiskiem rywalizacji, konfliktów, walk wewnętrznych w najróżniejszych układach, ambicji, karierowiczostwa, prywaty, nieufności i ciosów poniżej pasa – pisze publicysta
Trzydzieści lat temu byłem w Stoczni Gdańskiej i pomagałem negocjować z komisją rządową gospodarczą część porozumienia jako doradca Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Do stoczni, na wezwanie Tadeusza Mazowieckiego i Bronisława Geremka, leciałem z wewnętrznego poczucia obowiązku i z wielkim strachem za kołnierzem. Wiedziałem, czułem, że nie lecę na karnawał (to jedna strona lat 1980 – 1981), lecz na wielką, ale bardzo groźną grę, z której można nawet nie wrócić. Nie miałem skłonności do tego, by zostać bohaterem.
Piękno i pioruny
31 sierpnia to była ogromna ulga, radość i satysfakcja. Także dla mnie, że się udało, że wracamy (ja wracałem autostopem), i to z tarczą, że uczestniczyłem w wielkim wydarzeniu historycznym, ba – współtworzyłem je. Ale przed oczami miałem przyszłość w mrocznych kolorach. Wiedziałem, że dopiero teraz, po uznaniu przez władze prawa do tworzenia niezależnych i samorządnych, runie tama zamykająca społeczeństwo w skorupie realnego socjalizmu i społeczeństwo z tej skorupy ucieknie.
I tak się stało. W ciągu kilku tygodni miliony ludzi uciekły i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta