Chwaleni, nie szanowani
- Cieszyłbym się, gdyby prasa niemiecka pisała, że Bronisław Komorowski będzie partnerem trudnym i wymagającym. Taka opinia się jednak nie pojawiła – pisze publicysta
Niedawno zdarzyło mi się brać udział w spotkaniu w niewielkim gronie, gdzie prócz mnie obecnych było jeszcze kilku publicystów zajmujących się problematyką międzynarodową. Jeden z nich, piszący dla lewicowego tygodnika, przekonywał namiętnie, że wielkim sukcesem dyplomacji spod znaku Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego jest zdjęcie z Polski odium kraju rusofobicznego. W odpowiedzi zauważyłem, że realna polityka międzynarodowa nie posługuje się kategoriami z pogranicza psychologii, chyba że chodzi o wpływanie na opinię publiczną.
Taką właśnie rolę odgrywa łatka rusofobów: ma przekonać opinię publiczną w tym czy innym kraju, ewentualnie co naiwniejszych członków jego elity, że działania lub ostrzeżenia przed Rosją płynące z niektórych kręgów w Polsce nie mają racjonalnych podstaw, a są jedynie formą jakiegoś zakorzenionego w psychice uprzedzenia.
Beztreściowe zaklęcia
Prawdziwi przywódcy myślą w kategoriach czystego interesu. Interes Niemiec czy Francji w stosunku do Rosji a interes Polski są mocno odmienne. Aby wytłumaczyć, dlaczego rząd w Berlinie lub Paryżu tak chętnie współpracuje z na poły autorytarnym reżimem, który ma na swoim koncie agresję na suwerenne państwo, morderstwa polityczne i tłamszenie wolności, potrzebne są hasła takie jak rusofobia. Dzięki nim łatwo zbyć niewygodne ostrzeżenia i opinie.
Jeśli zrezygnować z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta