Przychodzi czas na Schetynę
Paweł Piskorski: Trwa gra już nie o to, czy marszałek Sejmu będzie sekretarzem PO, ale czy w ogóle zachowa wpływy
Rz: Ma pan wrażenie dejá vu?
Paweł Piskorski, szef SD: Jeśli chodzi o relacje wewnątrz PO, z całą pewnością tak. Dejá vu polega na tym, że kolejna osoba z grona tych, które współtworzyły Platformę, będzie zmarginalizowana. Teraz przychodzi czas Grzegorza Schetyny.
Zdziwiło pana, że premier powiedział: Schetyna nie będzie sekretarzem?
Nie. Choć według mojej wiedzy pierwszy raz powiedział to publicznie. Ale użył tych samych argumentów, których używał podczas posiedzeń władz PO i które znamy z kuluarów.
To znaczy?
Że sekretarz generalny dowolnej partii nie powinien piastować funkcji marszałka Sejmu, która z natury powinna być pozbawiona partyjnej stronniczości. Jest to argument racjonalny.
Czyli wysuwając go na marszałka, miał już ten zamysł?
Teraz w sprawie Schetyny Tusk postawił publicznie kropkę nad i. Ale ta kropka została postawiona już wiele tygodni temu. O czym Grzegorz wie doskonale. Od czasu, gdy zdecydował się przyjąć ofertę bycia marszałkiem. I od kilku tygodni gra toczy się nie o to, czy Schetyna będzie sekretarzem generalnym, tylko o to, kto będzie jego następcą. A co za tym idzie, czy Schetyna ocali swoje wpływy w klubie i w partii. I czy będzie mógł – jak chciał – być jednym z elementów tego trójkąta, nowego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta