Propozycje zmian wciąż budzą liczne wątpliwości
Rząd nie powinien wprowadzać zmian w systemie emerytalnym tak pospiesznie. Chyba że grozi nam zapaść
Największym zagrożeniem dla szybko wprowadzanych zmian w systemie emerytalnym jest zburzenie społecznego zaufania – przekonywali ministra Michała Boniego, szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, uczestnicy debaty „Zmiany w OFE: niezbędna korekta czy demontaż systemu” zorganizowanej wczoraj w redakcji „Rz”. Obawiają się, że zmiany za bardzo obciążą przyszłe pokolenia, bo znowu zacznie narastać publiczny dług ukryty. Szef doradców strategicznych premiera tłumaczył zaś, że zmiany są konieczne ze względu na sytuację finansów publicznych, konieczność poprawienia efektywności OFE, ale też ze względu na potencjalne kryzysowe zagrożenia w Unii Europejskiej.
Ekonomiści, naukowcy i przedstawiciele funduszy emerytalnych zgodzili się, że zmiany w systemie emerytalnym nie powinny być jedynym elementem reformy, w dodatku poprawiającym tylko „na papierze” sytuację w finansach publicznych. Ocenili, że rząd byłby znacznie bardziej wiarygodny, gdyby przedstawił „pakiet różnych zmian”.
W przedostatnim dniu minionego roku premier Donald Tusk poinformował o zmianach w systemie emerytalnym. Chciałby, aby już od kwietnia niższa była składka przekazywana do otwartych funduszy emerytalnych. Zamiast 7,3 proc. wynagrodzenia, do OFE miałoby trafiać 2,3 proc. Docelowo od 2017 r. miałoby to być więcej, bo 3,5 proc. Różnica – 5 proc., a docelowo 3,8 proc. – szłaby na specjalne, nowe konto emerytalne w ZUS. W tej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta