Turbinowe okręty
Maszynownia statku lub okrętu z silnikami tłokowymi była nieprzyjaznym dla człowieka miejscem.
Maszyniści opisywali, że korbowody ze świstem przecinały powietrze, szumiał wirujący wał korbowy, zewsząd tryskały gorący olej i woda, syczała ulatująca nieszczelnościami para. Hałas panował tak wielki, że telefony były bezużyteczne. Morska woda doprowadzana wężami do łożysk chłodziła je, rozbryzgując się po całej maszynowni. W pomieszczeniu wisiała gęsta mgła pary unoszącej się z licznych szczelin. Maszyniści musieli uważać, żeby nie poślizgnąć się na pokrytych olejem trapach i stopniach. Ich ubrania były zawsze przesiąknięte wodą i olejem. W każdej chwili przegrzane łożysko mogło się rozlecieć. Po każdej komendzie „cała naprzód” i dłuższym utrzymaniu maksymalnej prędkości okręt musiał trafić do stoczni na remont siłowni.
Postęp w konstrukcji silników parowych był wyraźny: w latach 1865 – 1875 masa maszynerii w przeliczeniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta