Europa wobec arabskich rewolucji
Instytucje, które dostały prawo mówienia i działania w imieniu państw członkowskich UE, nie są w stanie dzisiaj wywiązać się z tej roli w sposób odpowiedzialny – pisze ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich
W tle rewolucji w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie toczy się dyskusja nad przyszłym kształtem zaangażowania Unii Europejskiej w południowym i wschodnim sąsiedztwie Europy.
Arabskie rewolucje zastały Unię w szczególnym momencie. Przede wszystkim, stworzony traktatem lizbońskim nowy podział kompetencji w polityce zagranicznej staje się pomału przedmiotem rosnących irytacji. Jak można było się spodziewać, zniesienie narodowych prezydencji w polityce zagranicznej i oddanie zadania reprezentacji Unii na zewnątrz w ręce stałego przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya oraz wysokiego przedstawiciela lady Catherine Ashton było łatwiejsze przy negocjacjach nad traktatem niż w politycznej praktyce Unii.
Parafrazując swojego poprzednika, prezydent Sarkozy stwierdził niedawno, że nie sądzi, aby „rządy 27 państw powinny być cicho, ponieważ mamy panią Ashton; niektóre państwa znają kraje arabskie lepiej."
Uwaga Sarkozy'ego wynika nie tylko z faktu, że w sytuacjach kryzysów dotykających żywotnych interesów państw ich przywódcy mają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta