Wizyta czarnego luda
We wspomnieniach przedwojennego dyrektora departamentu konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, bliskiego współpracownika Józefa Becka – Wiktora Tomira Drymmera („Zeszyty Historyczne" nr 30, Paryż 1974) znajdziemy rozdział poświęcony Lidze Morskiej i Kolonialnej, którą autor nazwał organizacją „rozbuchaną, ale źle zorganizowaną". Za złe miał jej szczególnie działania na terenie międzynarodowym, do których – jego zdaniem – nie była przygotowana, a które „kończyły się więcej niż niefortunnie".
We wspomnieniach przedwojennego dyrektora departamentu konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, bliskiego współpracownika Józefa Becka – Wiktora Tomira Drymmera („Zeszyty Historyczne" nr 30, Paryż 1974) znajdziemy rozdział poświęcony Lidze Morskiej i Kolonialnej, którą autor nazwał organizacją „rozbuchaną, ale źle zorganizowaną". Za złe miał jej szczególnie działania na terenie międzynarodowym, do których – jego zdaniem – nie była przygotowana, a które „kończyły się więcej niż niefortunnie".
Tak było między innymi „z zawarciem umowy międzynarodowej między Liberią a Ligą Morską i Kolonialną. Najwidoczniej Liberia nie bardzo wiedziała, co to jest L. M. K., sądzili zapewne, że to jakieś państwo europejskie".
Bardzo to śmieszne, ale niekoniecznie prawdziwe. Delegacji Ligi do Liberii przewodniczył i uczestniczył w podpisaniu tej umowy urzędnik polskiego MSZ Janusz Makarczyk. Treść umowy nie została nigdy w pełni ogłoszona. Nie chce się jednak wierzyć, by nic na jej temat nie wiedział Beck, a tak można by sądzić po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta