Dr Mengele w dolinie Issy
Na fali nostalgii za najdalszymi wschodnimi kresami reżyser filmu „Poll” zmusił aktorów, by wyuczyli się wymarłego już niemal dialektu Niemców bałtyckich
Czy można połączyć nostalgiczny obraz utraconych kresów z zapowiedzią epoki dr. Mengele, a wszystko to ubrać w czechowowską konwencję dramatu w dekoracjach findesieclowego letniska? Ta sztuka udała się właśnie reżyserowi Chrisowi Krausowi, którego film „Poll" – jego akcja rozgrywa się w majątku szlachty bałtyckiej w Estonii w upalne lato 1914 – prezentowany był na ostatnim Berlinale.
Wschodni wiatr
Na zachodzie jest lepiej, ale na wschodzie jest piękniej – mówi w „Blaszanym bębenku" stara babka Koljaczkowa, która odmawia wyjazdu z gdańskich Kolibek na zachód. Ale Niemcy mają w swojej zbiorowej wyobraźni i jeszcze dalsze kresy niż Kaszuby.
To Estonia, którą ponad 700 lat temu zdobyła niemiecka szlachta rycerska – zakon kawalerów mieczowych – a potem rządziła nią dalej pod berłem carów. „Baltendeutsche" bywali gorliwymi carskimi urzędnikami, oficerami i marszałkami szlachty. Rody Keyserlingków, Nesselrodów czy Rennenkampfów wpisały się chlubnie w historię Rosji, aby po I wojnie światowej zniknąć z dziejowej sceny.
Na fali sentymentu za dziejami Niemców na Wschodzie nawet lewicowy „Spiegel" wydał właśnie dodatek historyczny o losach kolonistów z Siedmiogrodu, Powołża czy Tallina.
Pasujący do tej fali tzw. ost-talgii film „Poll" przypomina naszą ekranizację...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta