Bóg kina nie ma marzeń
Rozmowa: Aktor Amidabh Bachchan, gość krakowskiego festiwalu filmowego Off Plus Camera, mówi o Bollywood i swojej karierze
Rz: W rodzinnym kraju otacza pana niemal boski kult. Kiedy po wypadku walczył pan w szpitalu o życie, przez kilka miesięcy ukazywała się specjalna gazeta donosząca tylko o stanie pana zdrowia. Poważna indyjska prasa na co dzień śledzi każdy pana krok. Zachodnie gwiazdy narzekają na utratę prywatności i paparazzich. A jak pan radzi sobie z gigantyczną popularnością?
Amidabh Bachchan: Ja tych narzekań w ogóle nie rozumiem. Popularność wpisana jest w nasz zawód. Każdy, kto wybiera aktorstwo, chce zostać zauważony. Dlaczego więc potem ma od sławy i fanów uciekać? Jestem szczęśliwy, wiedząc, że ludzie mnie kochają i są ze mnie dumni. To dzięki nim jestem, kim jestem.
W 1984 roku dostał pan w swoim okręgu 68 proc. głosów w wyborach do parlamentu i wszedł pan do świata polityki.
Zdecydowałem się na kandydowanie, ponieważ przyjaźnię się z rodziną Gandhich. Mój ojciec Harivansh Rai Bachchan, który był znanym poetą, związał się z ruchem narodowowyzwoleńczym, mnie samego łączyła dobra znajomość z synem Indiry Gandhi – Rajivem, który po śmierci matki w 1984 roku został premierem Indii. Wystartowałem w wyborach, żeby go wesprzeć, głównie z przyczyn emocjonalnych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta