Przedostatnia deska ratunku
Widać wyraźnie, że obóz rządzący chce użyć prezydencji do wzmocnienia swego neogierkowskiego przekazu – pisze filozof społeczny
Dla spokoju mego umiarkowanie eurosceptycznego sumienia spytałem studentów europeistyki w Bremie, jakie są najważniejsze osiągnięcia prezydencji węgierskiej. Zapadła cisza. Zapytałem więc o prezydencję czeską. Student z Czech przypomniał instalację w PE, która wywołała wiele kontrowersji, oraz fakt, że w trakcie czeskiej prezydencji nastąpiła ambarasująca zmiana rządu. Poza tym, jak powiedział, Czesi zajmowali się polityką wschodnią, ale – jak przytomnie zauważył – była to tylko realizacja i kontynuacja ogólnej polityki Unii. O prezydencję słoweńską już nie pytałem. Bo nikt już o niej nie pamięta.
Zbiorowa Miss Świata
Ci studenci nie różnią się od większości Europejczyków w swoim obojętnym nastawieniu do prezydencji, którą w Polsce zaprzyjaźnione z PO media, czyli niemal wszystkie, traktują tak, jakby jej sprawowanie przez Polskę oznaczało, że dostaliśmy zbiorowego Nobla lub zostaliśmy zbiorową Miss Świata.
W Europie nikt nie sądzi, aby kierowanie przez sześć miesięcy Radą Unii Europejskiej oznaczało per se podejmowanie zasadniczych decyzji i miało decydujący wpływ na losy Europy. Kraje sprawujące prezydencję mogą lepiej lub gorzej organizować liczne europejskie konferencje. Wszyscy wiedzą, że prawdziwa władza jest gdzie indziej – gdzieś pomiędzy instytucjami europejskimi a Berlinem i Paryżem.
Pamięta się zaś napięcia i kryzysy, zaskakujące...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta